Borobudur

Przejażdżka autobusem do Borobudur jest wyjątkowo sympatyczna, zwłaszcza, gdy wytarguje się cenę za bilet (zaczynają od 3x większej i przy jakiejkolwiek próbie zejścia śmieją się klientowi w twarz i mówią nie ma mowy, by ostatecznie powiedzieć OK). W trakcie podróży w mniej więcej 10-cio minutowych odstępach czasu wsiadają grajkowie i śpiewają, niektórzy mają nawet mikrofony podłączone do wzmacniacza, inni trzęsą puszką pełną ryżu i krzyczą coś w sobie tylko znanym rytmie.

Życie turysty w Borobudur skupia się na świątyni, ale zdecydowanie warto pochodzi po okolicznych polach ryżowych. Naszym głównym motorem napędowym było wprawdzie uniknięcie opłaty za wstęp, nie udało się (biały płaci $12, Indonezyjczyk ponad 10x mniej), za po poznaliśmy świetnych ludzi i podszkoliliśmy język migowy.

Miejscowa kobieta pokazała nam, jak przygotowuje ryż.

Znajomy zorganizował nam wycieczkę na wzgórza, skąd rozciąga się widok na całą okolicę, a wschód słońca na naszych oczach rozpędzał mgłę. Jednak, gdy człowiek wspina się po ciemku o 5 rano po stromym zboczu zapomina, dlaczego to robi i jak kocha naturę.

Świątynia jest po prostu piękna. W trakcie zwiedzania poczuć się można jak gwiazda, po części dlatego, że uczniowie szkoły językowej w ramach egzaminu przeprowadzali z nami wywiady, resztę uzupełniają Indonezyjczycy, którzy co krok pytają, czy mogą sobie zrobić z nami zdjęcie. Wytłumaczenie jest proste, są oni z małych miejscowości i białych widzą tylko w tv, dlatego każdy z tym kolorem skóry jest dla nich aktorem/piosenkarzem.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *