Miato tolerancji

Ile kuchni, tyle narodowości, wszystko zmieszczone w jednym mieście, ze wzajemną akceptacją i tolerancją. Podobno jest to już kwestia przyzwyczajenia, ale biorąc pod lupę inne kraje, osiągnięcie to imponuje.

Na jednej ulicy znaleźć można świątynię hinduską, a naprzeciwko niej chińską. Co rano budzą nas modły prowadzone przez megafon, by przypominać o sobie kilkukrotnie w ciągu dnia.

Malezja to kraj islamski, większość kobiet przykrywa włosy i nosi długie szaty zasłaniające ciało. Ciekawym widokiem są targujące się zaciekle kobiety z zakrytymi twarzami, gdzie widać jedynie czarne jak węgiel oczy.

Chodzenie po ulicy w maju jest bezlitosną męką. Wilgotno, upalnie, głośno, tłoczno, mimo wszystko spacerujemy i podziwiamy. Po godzinie nie ma już śladu po 3l wody.

Wchodzimy do świątyni hinduskiej Sri Mahamariamman. Przed wejściem należy włożyć buty do koszyczka. Świątynia jest ogromna, z pięknymi kamieniami na podłodze i wieloma złotymi figurami. W wielu miejscach ulokowano ołtarze z licznymi postaciami bogów. Wierni składają im podarki w formie jedzenia czy kwiatów, po czym obchodzą kilkukrotnie bożka. Co krok znajduję pojemniki z farbami , które służą do malowania czoła.

100m dalej stary chińczyk niemalże wpycha nas do świątyni chińskiej. Ta wydaje się jeszcze bardziej zjawiskowa, wszędzie palą się kadzidła i wiją się chińskie smoki. Pan od wpychania chce oczywiście od nas pieniędzy :)

One thought on “Miato tolerancji”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *