Do Lake Gardens idziemy na piechotę, bo czemu nie. Po osiągnięciu etapu totalnego przepocenia i niemalże odwodnienia uznajemy ten pomysł za głupi i ostatni z tego rodzaju (życie z czasem pokazało, że nie uczymy się na błędach). Chwilami się cofam, by dać szansę na “ucieczkę” ogromnym guanom. Spacer kończy się na zignorowaniu parków i podążaniu za małpami wyjadającymi sobie grupowo pchły. Widzieliśmy je wcześniej w jednym ze sklepów zoologicznych, z tym , że na zapleczu i w opłakanym stanie. zachowywały się jak małe dzieci próbujące wyjść z klatki.
widok młodych, nawet kilkudniowych, zatrzymał nas przy nich na dłuższą chwilę.
Na chwile zatrzymal nas tez widok momentu poczecia mlodych, w wykonaniu starych… Po bandzie!
heh, każdy pamięta co chce ;)