Bangkok city

Bangkok to zdecydowanie jedno z tych miast, w którym trzeba być, żeby zrozumieć. Ma wiele twarzy, a tą szaloną jest Kao San Road. Kojarzysz tą scenę z “The beach”, gdzie Leo wraca na ląd po zapasy, to właśnie to. Tabuny pijanych ludzi, robiących sobie tatuaże i dredy na ulicy, pijących piwo z wiader, jedzących karaluchy i biegających pół lub całkiem nago.

Pierwsze spotkanie z miastem było szybkie i intensywne. Przy okazji załatwiania wiz do Birmy przejechaliśmy się po różnych dzielnicach i odwiedziliśmy Grand Palace (zamknięty dla turystów) oraz Wat Phra Kaeo, czyli złoto uzupełniane kolorem. Miód w oczach.

Przy okazji bieganiny napataczamy się na wiele opuszczonych lub niedokończonych budynków, które stoją w mieście jak widma. Niektóre pełne są graffiti, co potwierdza że chwilę tam stoją i nikomu się nie spieszy, bo coś z nimi zrobić.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *