Idąc zatłoczonymi ulicami Sydney ciężko sobie wyobrazić, że tuż obok znajduje się wyspa, na której w tygodniu jest pusto. Cockatoo Island może być postrzegana jako australijskie Alcatraz i kryje niestandardową historię. Było to więzienie, fabryka statków, sierociniec. Obecnie jest to miejsce, gdzie organizowane są wystawy, koncerty, zaś na co dzień można zgubić się w opustoszałych hangarach. Mam słabość do takich wysp, sprzyjają przemyśleniom i nie pozwalają się nudzić
Poszłam za porywem serca i kupiłam tygodniówkę na wszelkie środki transportu w Sydney. Także przez dwa dni pływałam ferry ile się da. Dzień rozpoczęty w Watson Bay, spacer po Balmain, kolacja w Manly i drinki na The Rocks – tak wyglądał mój piątek, a pomiędzy miejscami szum fal i okazjonalny cień mewy na twarzy. Następnego dnia mój nos wyglądał jak burak, pomimo filtra 30.