Exmouth i okolice

Po okolicy Exmounth, czyli Cape Range National Park, przechadzają się emu. Wyglądają na dosyć oswojone z ludźmi, ale przy każdej próbie podejścia na odległość mniejszą niż 100m podnosi się kurz. Nadrabiały za to kangury, które grają z kierowcami w szachy. Raz jest szach, a raz i mat.

Samo Exmounth nie budzi zachwytu. Wszystko jest po prostu droższe niż powinno, zwłaszcza kempingi. Na każdym rogu namawiają nas na pływanie z whale sharks, bo to jedyna taka możliwość na całym świecie… my wiemy, że zdecydowanie taniej kosztuje ta sama przyjemność na Filipinach, więc odpuszczamy.

Do Cape Range National Park natura nie wpuściła jeszcze cywilizacji. Nie ma resortów, barów, ani sklepów z suwenirami. Całe dni upływają nam na pływaniu na Ningaloo Reef. Dosyć często ma to miejsce na Turquise Beach wyglądającym jak Whitehaven Beach, z rozmieszczonymi tuż przy brzegu rafami koralowymi. 

Do nurkowania lepsza jest pustawa Oyster Stacks, gdzie do wody wchodzi się prosto ze skał, a naokoło rozgwiazdy (w tym fioletowe), korale i ryby wszystkich barw. 

Po opłaceniu można tam również biwakować na specjalnie wyznaczonych punktach, co pozwala na poranną kąpiel wśród raf i budzik w postaci papug.

Gorzej jest z wszechobecną solą, bo pryszniców w jakiejkolwiek postaci brak. Stoi jedynie telefon na środku pustkowia.

Na końcu parku, przy Yardie Creek, pojawiły się ponoć krokodyle, więc pojechaliśmy zbadać sprawę. Zamiast tego zaatakowało nas stado much. Biegając odganiałam bydlaki, które bawiły się w grę z ¨luru polegającą na wchodzeniu do każdego otworu na mojej twarzy, kiedy T. pokazał mi kangurzycę z maleństwem w torbie. To jeden z tych widoków, o których się nie zapomina.

Tak jak i zachodów słońca.

4 thoughts on “Exmouth i okolice”

  1. zachod slonca rulez!! zajebiste zdjecie!! yyy…co oczywiscie nie przekresla chujowosci Waszego polozenia. uwielbiam co rano chodzic do pracy lalalala

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *