Spełnienie

Pobudka o 6 rano, marsz na plażę i oczekiwanie na wschód. Jest spora szansa, że zobaczę delfiny bawiące się w pierwszych promieniach słońca. Wschód każdego dnia wygląda inaczej, każdego dnia moje serce na chwile zwalnia, świadomość się wyłącza.

Pracę zaczynam o 7.30, wraz z innymi wolontariuszami otwieramy dobytek, ważymy ryby na pierwsze karmienie. Każdy delfin ma przypisany pojemnik i dostaje określoną ilość jedzenia. Dorosły osobnik lubi zjeść od 10 do 22.5 kg dziennie, a od rangersów dostaje ok 2 kg, więc, jak lubiliśmy myśleć, codzienne pojawianie się w zatoce jest ich wolą i wyborem.

Około godziny 8, pomimo zimna, silnego wiatru i lodowatej wody biegniemy. Zaraz po przyjeździe do Monkey Mia poznałam Akire, który zapewnił, że po pierwszym kontakcie z delfinami będę codziennie wstawała bez ociągania i biegła do nich z uśmiechem na twarzy i miał całkowitą rację.

Z chwilą wejścia do wody zaczyna się coś wyjątkowego. Delfiny są dzikie, nie można ich dotykać, ale nikt nie zabronił im dotykać Ciebie. Stoję w wodzie i zaczynamy karmienie, wybieram którąś ze zgromadzonych osób i podaję jej rybę, w tym momencie delfin ociera się o mnie swoim ciepłym ciałem, zaczepia, popycha i mówi… Przy pierwszym karmieniu byłam tak wzruszon, że prawie popłakałam. Sposób w jaki te stworzenia wpływają na człowieka jest niesamowity, ich oddziaływanie przekracza wszelkie wyobrażenia. Dotyk wyzwala i dodaje energii. Świadomość, że te dzikie i wolne stworzenia są w twoim pobliżu i reagują na ciebie, a co więcej, chcą tu być, sprawia że czułam się wyjątkowo.

Ogół obowiązków wolontariusza polega na udzielaniu informacji turystom, puszczaniu filmów w “kinie” szykowaniu 3 posiłków dziennie dla delfinów, karmieniu, asyście w pobieraniu DNA. Wszystko w doborowym towarzystwie ludzi, którzy są tu dla idei.

W obrębie Monkey Mia jest wiele delfinów, ale karmi się tylko 5 – Nicky, Puck, Piccolo, Shock and Surprice. Są to jednak bardzo przyjazne ssaki i często przyprowadzają znajomych, którzy muszą się jednak obejść smakiem. Wyjątkowy widok stanowią młode pływające jak szalone w wodzie po kolana i rzucające się na inne samice, chlapiąc przy okazji wszystkich naokoło.

W ramach wolnego czasu zwiedzałam Sharks Bay, widziałam ciągnącą się przez 150 km plażę, która zamiast piachu miała muszle na głębokość 12m, widziałam czerwoną pustynię, pustynne jeziora pokryte piachem, czerwone wybrzeże, Hamelin Pool i wiele wiele innych, jednak codziennie przypominam sobie o chwilach spędzonych z delfinami.

8 thoughts on “Spełnienie”

  1. Faktycznie to cos, co zapamietasz na cale zycie :) swietnie ze udalo Ci sie tam dotrzec! Wiesz tez, ze planuje isc w Twoje slady :D Inspirujace.

  2. jestes tam nadal czy juz wrocilas do sydney? ile czasu sie jest na takim wolontariacie? swietna sprawa! siedze w tej nudnej polsce i ogladam zdjecia i tak ze swoim facetem wymyslamy powoli czy by po obronie mgr nie wyjechac na rok do Oz….

  3. Witam,

    mam ogromna prośbę, właśnie znalazłam tą stronę i prawie się popłakałam jak przeczytałam o wolontariuszu z delfinami … proszę, jeśli możecie mi powiedzieć coś na ten temat to będę bardzo wdzięczna! jak można się tam zapisać, co trzeba zrobić, żeby być wolontariuszem? czy pomagają się utrzymać? proszę o pomoc…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *