Santa Cruz – toucan plus manicure.

30h on a bus + few hours waiting + 12h on another bus = I need to stay somewhere for a night. Santa Cruz was a happy winner. I got there around 4 am, my plan was to sleep for a whole day, but I got up at 9 am. I’ve heard sounds of people eating and as I didn’t eat in the last 24h, it made me leave the bed.

Imagine, in the Tucan Hostel – where I stopped – there actually was a toucan. Happy little bird. We had quite some fun together – he bite my nose, I hit back – we’re still friends.



There’s not much to do in the city, it’s rather a stop on the way to somewhere else. One thing is sure – you can make a manicure on a street for 80 cents, maybe it’s cheeper for locals but I don’t care, I was ready to pay even double the price, heh.



I eat everything I see, everything is delicious and so in “Marta likes” price range. Think of paying 10 cents for two awesome pudding cookies, and! – the best part – Santa Cruz is THE city for ice creams lovers!


Santa Cruz – tukan plus manicure.

30h autobusy + kilka czekania + 12h w kolejnym autobusie = zasłużyłam na wygodne łóżko i gorący prysznic. Santa Cruz wygrało i dostało mnie w prezencie na kilka dni. Dotarłam tam ok 4 rano, miałam zamiar spać cały dzień, ale skończyło się na 9. Usłyszałam odgłosy jedzących ludzi a ponieważ nie jadłam od jakiś 24h zmusiło mnie to do opuszczenia łóżka.

W hostelu o nazwie Tukan, w którym się zatrzymałam był tukan! Szczęśliwy mały ptaszek, z którym mieliśmy troche zabawy – on ugryzł mnie w nos, ja oddałam, nadal jesteśmy przyjaciółmi.



Miasto nie ma za wiele do zaoferowania, prócz najciekawszym, czyli obserwowaniem życia. Jest też muzeum komunikacji, ale z powodu święta było zamknięte, jakoś przeżyję. Jedno jest na pewno – genialny market ze stanowiskami manicure/pedicure rozstawionymi na ulicy, gdzie za jedyne 80 centów paznokcie przeradzają się w dzieło sztuki. Być może jest taniej dla lokalnych, ale totalnie mnie to nie rusza, za takie cacuszka zapłaciła bym nawet podwójną stawkę.



Na mieście jem wszystko co wpadnie mi w oczy, bo wszystko wygląda smacznie i jest w “Marta lubi” cenach, czyli np 10 centów za dwa genialne budyniowe ciasteczka. Jest też inny powód by się tu zatrzymać – to miasto lodów, genialnych lodów!