They dance for 30.000.000 Bs.

As it was easy to predict, night after party with miners will be pretty hard. Not only for me, I could hear the sounds of opening bottles all the night long. In the morning it was hard, very hard. I got a ticket for a bus to Sucre and went for a walk. It wasn’t easy though, still at 4000m above the sea level and having a huge hangover.

We’ve met that cute boy with even cuter dog, were walking through narrow streets and then heard some live music. It turned out to be a festival – the final part, where some tribes from all over Bolivia where fighting for 30.000.000 Bs! All dressed up, dancing and singing through the streets of Potosi. How cool is that! If it wasn’t for unbearable heat, hungover and a ticket for the bus, I’d stay till the end.

Tańczą za 30.000.000 Bs.

Jak łatwo było przewidzieć, noc po zabawie z górnikami nie należała do najłatwiejszych. Nie tylko dla mnie, bo przez całą noc prześladował mnie odgłos otwieranej butelki. Rano postanowiłam iść na spacer, w czym towarzyszyła mi wysoka altituda i kac.

Spotkałam tego uroczego chłopca z przesłodkim psem, chodziłam wąskimi alejkami a potem usłyszałam dobiegającą skądś muzykę. Okazało się, że w Potosi odbywa się finał festiwalu, w którym wioski z całej Boliwii walczą o 30.000.000 Bs! Wszyscy ubrani w tradycyjne stroje, grali, śpiewali i tańczyli ulicami Potosi. Gdyby nie fakt, że słońce grzało, kac męczył, a autobus był za chwilę, pewnie zostałabym do końca.

Potosi – makes you feel funny

Being 4000m above the sea level makes you feel funny. Going into the mines is even funnier. They gave me trousers, a jacket, helmet with a head torch attached and a bag then packed us into the van.

To prepare, we had a bit of 96% strong alcohol and coca leaves. We’ve also got short lesson how to connect and use dynamite. Each car stops next to the “favorite” small store where we can buy some presents for miners. Apparently you become really unpopular if you won’t bring them. One more 96% sip and we go deep into the mine.

By the time we got there it was empty – miners had their 24th anniversary and decided to start drinking with a sunrise. We went quite deep and it was hard to breath with the dust and lack of oxygen, it was totally worth the effort! It’s pretty unlike of me to become a miner though.

Right in the entrance to the mine there is a statue of something that’s supposed to protect miners. It’s a happy one, has a big dick and gets plenty of ciggies, alcohol and coca each day. There’s also lama blood around him… Whatever he does, they love him over here.

Then, the funny moment comes, dynamite show, wow, I was standing over there and thinking that I’m actually somewhere in the middle of the mine and if something will go wrong, I’ll die. It was scary, but hey, I’m still alive!

We were supposed to see miners’ football game, but we got there too late. We could only see some pigs walking around and miners having beer after beer. I chew coca leaves, my tongue went asleep.

Later-on we take a shower, dress nicely and move on to the miners’ party. What we see is table clother in white, it’s full of alcohol and prizes. There was also one guy, walking from one girl to another, asking for a name, singing it and then forgetting. He made quite a few rounds.

Then the band comes, one singer is drunk, falling asleep all the time and leaking. Nobody cares, everyone is in the same condition. After 2h of speeches (we had our part in it) they start to play. And we need to dance. There were only 5 of us girls and we were damn popular. With some time guys started to shout to musicians not to stop the music. 30 minutes song is a bit too much for me, but what could I do, for sure not leave, they wouldn’t let us. Dance floor was full of drinking guys, you need to know to always share alcohol with Pacha Mama… First they spill some alcohol on the ground, then they drink. After few hours the floor was all covered with alcohol with dogs licking it and miners lying somewhere around. With the food the first fights came. David told us that it’s a regular thing, anyway I didn’t feel like getting a hit in my face, so we left.

So, if you ever thought you can you party hard, go and proove it drinking with miners!

Potosi sprawia, że czujesz się zabawnie

Przebywanie na wysokości 4000 mnpm sprawia, że można się czuć dosyć dziwnie. Wchodzenie do kopalni, która wygląda, jakby nikt nie używał jej od lat, z przestarzałym sprzętem i powyginanymi torami dla wagoników jest nawet zabawne. Dostałam kurtkę, spodnie, kask ze światełkiem, kalosze i torbę i wsadzono mnie do wana.

Wpierw musieliśmy się przygotować do wejścia do kopalni, więc poczęstowano nas 96% spirytem, dano liście koki do żucia i zasugerowano zakup prezentów dla górników. Potem jeszcze trochę wypiliśmy tego spirytu i weszliśmy do kopalni.

W środku było pusto, górnicy obchodzili swoją 24 rocznicę i postanowili zacząć pić tuż ze wschodem słońca. Weszłam dosyć głęboko, co wiązało się z problemami w oddychaniu, za dużo pyłu, za mało tlenu, ale warto. Przy wejściu, w bocznym korytarzu siedzi bożek, który chroni górników. Ma tam dobre życie, ulepiono mu wielkiego penisa i codziennie dostaje prezenty w postaci alkoholu, papierosów, liści koki i krwi lamy. Cokolwiek robi, kochają go tutaj.

Potem przychodzi czas na zabawę – czyli odpalenie dynamitu, wow, stoję tam i myślę, że jestem głęboko w kopalni i jak coś nie wyjdzie to zginę, albo lepiej, zostanę odcięta od świata na kilka dni. Huk był straszny, ziemia się zatrzęsła, podniósł się jeszcze większy kurz, ale żyję.

Potem pojechaliśmy na mecz piłki nożnej, ale górnicy zaczęli już pić, więc zrzuciliśmy się na kratę piwa i piliśmy z nimi. Tylko świnie biegały po okolicy. Nadal żuję liście koki, mój język zasypia.

Prysznic, ładniejsza koszulka i jedziemy na imprezę górników. W ogromnej sali z kupą głośników stał ogromny stół, przykryty białym obrusem i zastawiony alkoholem i pucharami. Był tam też starszy pijany górnik, robiący rundki pomiędzy dziewczynami, pytając o ich imię i śpiewając. Rundek było kilka, widać pamięć nie dopisywała.

Potem pojawiła się grupa muzyczna, której wokalista był zalany prawie że w trupa, wciąż zasypiał i przeciekał. Po około 2h przemów, w których mieliśmy swój mały udział, zaczęli grać. A my zaczęłyśmy tańczyć. Było tam tylko 5 dziewcząt – turystek i stałyśmy się bardzo popularne. Chłopcy krzyczeli wprost do zespołu, żeby ten nie przestawał grać, więc piosenki przedłużały się do 30 minut. Wydaje się, że można przeprosić i odejść, nie na tej imprezie, panowie trzymali kurczowo za ręce, a kolejni nie pozwalali na przeoczenie ich kolejki. Parkiet się zapełnił, ale nie tańczącymi, lecz pijącymi. Sęk w tym, że za każdym kubkiem trunku trzeba podziękować Pacha Mama, czyli rozlać trochę na podłogę. Po kilku godzinach imprezy podłoga pokryta była kałużą alkoholu, z pałętającymi się pomiędzy nogami psami liżącymi tą podłogę i leżącymi po kątach kawalerami. Wraz z jedzeniem pojawiły się pierwsze bójki. Dawid zaczął nas zapewniać, że to normalne, z tym, że nadal nie widziało mi się oberwanie w oko, więc pożegnawszy się, opuściliśmy imprezę.

Myślisz, że potrafisz się bawić? Pobaw się z górnikami.