Potosi sprawia, że czujesz się zabawnie

Przebywanie na wysokości 4000 mnpm sprawia, że można się czuć dosyć dziwnie. Wchodzenie do kopalni, która wygląda, jakby nikt nie używał jej od lat, z przestarzałym sprzętem i powyginanymi torami dla wagoników jest nawet zabawne. Dostałam kurtkę, spodnie, kask ze światełkiem, kalosze i torbę i wsadzono mnie do wana.

Wpierw musieliśmy się przygotować do wejścia do kopalni, więc poczęstowano nas 96% spirytem, dano liście koki do żucia i zasugerowano zakup prezentów dla górników. Potem jeszcze trochę wypiliśmy tego spirytu i weszliśmy do kopalni.

W środku było pusto, górnicy obchodzili swoją 24 rocznicę i postanowili zacząć pić tuż ze wschodem słońca. Weszłam dosyć głęboko, co wiązało się z problemami w oddychaniu, za dużo pyłu, za mało tlenu, ale warto. Przy wejściu, w bocznym korytarzu siedzi bożek, który chroni górników. Ma tam dobre życie, ulepiono mu wielkiego penisa i codziennie dostaje prezenty w postaci alkoholu, papierosów, liści koki i krwi lamy. Cokolwiek robi, kochają go tutaj.

Potem przychodzi czas na zabawę – czyli odpalenie dynamitu, wow, stoję tam i myślę, że jestem głęboko w kopalni i jak coś nie wyjdzie to zginę, albo lepiej, zostanę odcięta od świata na kilka dni. Huk był straszny, ziemia się zatrzęsła, podniósł się jeszcze większy kurz, ale żyję.

Potem pojechaliśmy na mecz piłki nożnej, ale górnicy zaczęli już pić, więc zrzuciliśmy się na kratę piwa i piliśmy z nimi. Tylko świnie biegały po okolicy. Nadal żuję liście koki, mój język zasypia.

Prysznic, ładniejsza koszulka i jedziemy na imprezę górników. W ogromnej sali z kupą głośników stał ogromny stół, przykryty białym obrusem i zastawiony alkoholem i pucharami. Był tam też starszy pijany górnik, robiący rundki pomiędzy dziewczynami, pytając o ich imię i śpiewając. Rundek było kilka, widać pamięć nie dopisywała.

Potem pojawiła się grupa muzyczna, której wokalista był zalany prawie że w trupa, wciąż zasypiał i przeciekał. Po około 2h przemów, w których mieliśmy swój mały udział, zaczęli grać. A my zaczęłyśmy tańczyć. Było tam tylko 5 dziewcząt – turystek i stałyśmy się bardzo popularne. Chłopcy krzyczeli wprost do zespołu, żeby ten nie przestawał grać, więc piosenki przedłużały się do 30 minut. Wydaje się, że można przeprosić i odejść, nie na tej imprezie, panowie trzymali kurczowo za ręce, a kolejni nie pozwalali na przeoczenie ich kolejki. Parkiet się zapełnił, ale nie tańczącymi, lecz pijącymi. Sęk w tym, że za każdym kubkiem trunku trzeba podziękować Pacha Mama, czyli rozlać trochę na podłogę. Po kilku godzinach imprezy podłoga pokryta była kałużą alkoholu, z pałętającymi się pomiędzy nogami psami liżącymi tą podłogę i leżącymi po kątach kawalerami. Wraz z jedzeniem pojawiły się pierwsze bójki. Dawid zaczął nas zapewniać, że to normalne, z tym, że nadal nie widziało mi się oberwanie w oko, więc pożegnawszy się, opuściliśmy imprezę.

Myślisz, że potrafisz się bawić? Pobaw się z górnikami.