Asuncion

The door were opened by a woman in age of about 70, and straight away she fell into such a strong wordcap, I understood nothing. While still in a trance, she led me into the room. It’s weekend, she said, so do not go out with anything special, and then she watched so I would not leave with my own camera. She was really good at it. Even when I’ve put it in a shawl and into black plastic bags, she knew what was coming. Every time I got stopped at the door and had to listen to a speed talk. But I think she was right, because the city was attended only by a sizable group of homeless Indians camping on the main square in tents made of a garbage bags. Ghost town. And I left with a photograph of my room’s wall plus a memory of taste of Terera – mate on ice.

Asuncion

Drzwi otworzyła mi kobieta około 70-tki i wpadła w tak potężny słowotok napędzany wyjątkowym pędem, że nic nie zrozumiałam. Będąc nadal w transie zaprowadziła mnie do pokoju. Jest weekend, powiedziała, więc nie wychodź z niczym wyjątkowym, po czym pilnowała, bym nie wyniosła ze sobą aparatu. Dobra w tym była. Nawet, gdy obwinęłam go szalem i wsadziłam do czarnej reklamówki, wiedziała co się święci. Za każdym razem zatrzymywała mnie w drzwiach i wpadała w słowo pęd. I chyba miała racje, bo w mieście nie było nikogo prócz sporych rozmiarów grupy bezdomnych Indian biwakujących na głównym placu pod namiotami z worków na śmieci. Miasto widmo. A mi zostało zdjęcie ściany mojego pokoju i wspomnienie smaku terere – mate a lodzie.