Rzeczywiście wygląda bardzo przyjemnie. W Londynie w analogicznym miejscu wszyscy mieliby otwarte MacBooki. A tu w SF, rzut beretem od Doliny, ludzie nie siedzą tak ostentacyjnie z laptopami a raczej koncentrują się na sobie. No, ewentualnie na swoich telefonach ;-)
Rzeczywiście wygląda bardzo przyjemnie. W Londynie w analogicznym miejscu wszyscy mieliby otwarte MacBooki. A tu w SF, rzut beretem od Doliny, ludzie nie siedzą tak ostentacyjnie z laptopami a raczej koncentrują się na sobie. No, ewentualnie na swoich telefonach ;-)
Jest szansa, ze gdzieś na oknie wisiała karteczka, że nie można laptopów używać, bo faktycznie aż dziwne :)
A no chyba że tak ;-)