Człowiekowi zdaje się, że powrót do domu to koniec przygody. I tu przychodzi zaskoczenie. Okazuje się, że Amsterdam to miasto możliwości. Są tu plaże, może bez oceanu, ciepłej i krystalicznie czystej wody and z buddyjskimi rzeźbami na dachu baru. Są wypady poza miasto w ramach oglądania wiatraków i choć jedyne zdjęcie zrobione zostało w toalecie, to pięknie było. Jest Tomasz na codzień i pizza w mojej ulubionej dzielnicy. I na powrót włóczenie się po mieście bez celu i wystawy, na których mówią po polsku.
I jestem ja zastanawiająca się co dalej…
2 thoughts on “Całe to szaleństwo”
podpowiadając w kwestii ostatniego zdania:
– obciąć włosy i pojechać do Meksyku i Gwatemali :)
będziesz w Polsce – zapraszamy na piwo/wino/wodkę/pizze/icotamjeszczechcesz :)
podpowiadając w kwestii ostatniego zdania:
– obciąć włosy i pojechać do Meksyku i Gwatemali :)
będziesz w Polsce – zapraszamy na piwo/wino/wodkę/pizze/icotamjeszczechcesz :)
hahaha, tak!
Koniecznie! Pewnie uda sie dopiero we wrzesniu, ale koniecznie!