Z Semporny na Mabul

Jazda w deszczu vanem, któremu nie działają wycieraczki i wyjątkowo parują szyby, z czym kierowca nie potrafi sobie poradzić, ale nadal jedzie 100 km/h, jest emocjonalnym wyzwaniem.

Semporna jest typowym miastem tranzytowym, ale oferuje wyjątkową okazję przespania się w longhousie, czyli bardzo długim domu, gdzie pokoje połączone są tarasem, a wszystko ulokowane na palach nad wodą. Wieczorem, przy zapalonym świetle i obecności 15-stki osób, po naszym pokoju biegały szczury. Ciężko powiedzieć, kto był bardziej obojętny na czyją obecność, ludzie, czy też szczury.

Zaraz po przyjeździe z uśmiechem poinformowano nas, że kolejne wolne miejsca na nurkowanie na rafach w okolicy Sipadan są za 3 miesiące (widać nie byliśmy pierwszymi naiwnymi). Pozostały nam rafy Mabul, gdzie płyniemy z Wójkiem Changiem. Mimo całej listy negatywnych komentarzy w sieci, organizacja była wyjątkowo sympatyczna. No może prócz drobnej awarii łodzi na morzu, co zmusiło nas do czekania na nową przez dłuższą chwilę.

Po drodze mijamy małe domki na palach. Najbliższa wyspa jest kilometry od nich, co sprawia, że w trakcie sztormu nie bardzo jest jak liczyć na pomoc sąsiadów.

Nurkowanie rewelacyjne! W skrócie lion fish, crocodile fish, wraki, wyjątkowo dużo żółwi gigantów, węże wodne, moje ulubione Nemo i wszelkie inne stworzenia morskie, które sprawiają, że pomimo regulatora w ustach, wydajesz z siebie radosne dźwięki.

2 thoughts on “Z Semporny na Mabul”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *