Zatrzymaliśmy się w Kuala Terengganu jedynie na chwilę, by przenocować przed przeniesieniem się na wyspę Pulau Perhentian.
Poszliśmy na spacer do portu, gdzie spotkaliśmy kolejne dziwne koty
i doświadczyliśmy niespodziewanego sztormu. Niebo czerniało coraz bardziej z minuty na minutę, zaś po 10-ciu rozpętało się istne szaleństwo, z silnym wiatrem, piorunami i ostrym deszczem. Wszystko na naszych oczach.