Spacerując po mieście spotkać można młodych Birmijczyków podających się za studentów anglistyki. Zaczepiają oni obcokrajowców, pytają, czy mogą z nami pochodzić i porozmawiać w ramach podszkolenia języka i tak zostają na cały dzień, wyciągając w międzyczasie lunch.
Naszego poznaliśmy w okolicach Shwedagon Paya. I tak w ciągu dnia wprowadził nas do każdej możliwej świątyni bez płacenia dodatkowych opłat (np. za buty) i wytłumaczył na czym polega Buddyzm i Hinduizm, pokazał ciekawe zakamarki miasta, kupił bilet na autobus za cenę dla miejscowych, opowiedział o sytuacji politycznej w kraju i o swoich osobistych przeżyciach (wojskowi zabili mu ojca jak miał 10 lat), uzasadniał dlaczego wszyscy nienawidzą rządu. W ciągu dnia faktycznie zaprowadził nas do lokalnej restauracji (o co go poprosiliśmy), gdzie zjedliśmy pyszny posiłek za $1 od osoby. I tak skończyło się na bardzo interesującym dniu z przewodnikiem za $1.
Polecam ściemnionych studentów.
Marta! Gorgeous!!!