Pierwszy kontakt z miastem robi piorunujące wrażenie, niekoniecznie pozytywne. Z domu gościnnego wchodzimy wprost do jednego z licznych barów ulicznych, czyli ulokowanych na ulicy, Nie jest to obraz czystości, porządku i pełnej dezynfekcji. Dodatkowo wszędzie walają się plastikowe torebki. Szybko orientujemy się w przyczynie – wszystko jest w nich podawane. Przez wszystko mam na myśli absolutnie wszystko – desery, całe dania, soki, herbata. Sprobuj kupić gumę i odmówić włożenia jej do ogromnej torby, wezmą cię za szaleńca.
Po kilku dniach kocham to miasto!
moje ulubione torebkowe danie na wynos to Satay Chicken! Mniam!
hehe, zawsze sie smialam, ze producenci plastikowaych torebek i slomek to w Malezji ponentaci :) Pamietam np kupowanie trzech paczkow w piekarni, kazdy byl pakowany do osobnego malego woreczka po czym wszystkie trzy do reklamowki….
dbaja o klienta :)