T uwielbia gotować, ja zostałam przymuszona okolicznościami i tak wspólnie wylądowaliśmy na kursie tajskiego gotowania.
Wpierw odwiedziliśmy lokalny market i poznaliśmy odpowiednie przyprawy i zioła oraz usłyszeliśmy jak ich używać.
Następnie wraz z zakupami pojechaliśmy do szkoły. Każdy miał swoje stanowisko, palnik, garnki i wszelkie inne, potrzebne oprzyrządowanie oraz składniki.
Zaczynamy naukę od zupy krewetkowej pikantno – kwaśnej (Tom Yam Gong), aż dziwne jak szybko można ją zrobić, następnie zielone curry z kurczakiem, bananowe spring rolls i przechodzimy do smażenia na woku. Pad Thai jest prosty i przy okazji przeze mnie ulubiony, więc poszło bez problemów. Za to przy kurczaku z orzechami buchnęło ogniem prawie w twarz. Tak, gotowanie ekspresyjne nie jest mi już obce.
Najsmaczniejsza część została na koniec, czyli zjedzenie wszystkiego, co się przygotowało.
ooo robiliscie kurs w tej samej szkole co my :)))
kurczak z orzechami brzmi pysznie
Hi,Marta i Tomek,Dzieki za kartki!Wspaniale zdjecia !!!Serdeczne pozdrowienia-Iza z rodzina.
kurs super, umiem gotowac wysadzajac kuchnie w powietrze!
Maja zapraszam w takim razie na kolacje.
Isa pozdrawimy rowniez!