Chengdu

Autobus do Chengdu jest prawie pusty. Po drodze coś dymi do środka, wylewa się czarna ciecz, po czym zmieniamy autobus. W starym jest zimno i wszyscy kopcą pomimo zkazów przyklejonych do szyb. W nowym cieplej, nic sie nie wylewa, lecą filmy, kopcimy z innymi.

Chengdu to fajne miasto. Wybrałam się na spacer o 7:00 rano, kiedy wszystko wokół dopiero się budziło. W People Park ćwiczący tłum. Jedni tańczą z wachlarzami, inni z szerfami lub praktykują jedną ze sztuk walki, ciężko powiedzieć którą w przypadku 70-cio chyba letniej kobiety. Spacer z rana, przy panującej szarości pozwala dostrzec wiszący nisko smog ale i popatrzeć na początki godzin szczytu.

Nasz główny cel to kupienie kurtek i butów, bo nadal biegamy w wiatrówkach. Udajemy się na Chun Xi Lu, czyli odpowiedznik 5th Avenue z Nowego Jorku. Ta ulica to szaleństwo. Postanawiamy się troche rozpuścić, zrobić manicure i pedicuje (jakieś 5 zł za oba) i zjeść na stoisku w bocznej uliczce – cokolwiek to było, smakowało wyśmienicie. W centrum handlowym nie byłam grube miesiące, więc troche się gubię i w efekcie spędzamy tam pół dnia. Charakterystycznymi są setki mini sklepików, w których na wystawie leży czasem jedna para designerskich butów, a w środku dodatkowo dwie bluzki, para spodni i tyle. Za to selekcja na 5.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *