Beginning of a good stuff

After two years since the last visit, I consider that Thailand has not changed. I can still hear “looky looky”, food throughs me on my knees and squeezes tears from my eyes (even this little spicy), it’s hot, green, blue, it’s just good.

The first days we spent in Kaôh Lak, as it is the base for Similian Islands. Since the beginning we let ourselves get into a total madness. We ate as much as possible, drank fruit shakes and beer, we walked everywhere, scream, laugh we had fun.

I missed You Thaliland, I’m back.

Dobrego początek

Po dwuch latach od ostatniej wizyty stwierdzam, że Tajlandia się nie zmieniła. Nadal słyszę “luki luki”, nadal jedzenie rzuca na kolana i wyciska łzy z oczu (nawet jak proszę o mało ostre), jest gorąco, zielono, błękitnie, zwyczajnie przyjemnie.

Pierwsze dni spędziliśmy w Kaoh Lak, jako że jest to baza wypadowa na Similian Islands. Pozwoliliśmy sobie od pierwszych minut na totalne szaleństwo, także jedliśmy ile się da, popijaliśmy owocowymi szejkami i piwem, wchodziliśmy wszędzie, wbiegaliśmy do wody, grzebaliśmy w piasku.

Tęskniłam, jestem spowrotem.