Taj Mahal, Agra

W pociągu siedział facet, który gapił się na nas bite 5h i nic nie potrafiło go rozproszyć, nawet ja gapiąca się na niego. W jego nogach siedziała żona, której też to nie przeszkadzało.

Chcieliśmy zobaczyć Taj Mahal następnego dnia a bilety kupić tego. Okazało się, że nie można, za to z chęcią sprzedadzą nam na dziś. Było to mało sympatyczne, bo wieczorem spotkaliśmy parę, która wyjaśniła, że w związku ze świętem Taj Mahal był dostępny za darmo dla wszystkich i oni z tego skorzystali. Na pocieszenie dodali, że nie jest to kwestia dyskryminacji turystów, bo lokalnych, którzy się nie orientowali w temacie (było to święto muzułmańskie) również kasowali.

A Taj Mahal – przepiękny. Zbudowany w dowód miłości przez Shah Jahan dla zmarłej żony Mumtez Mahal w 1648 r. Król podobno z rozpaczy osiwiał przez noc. Budowla jest majestatyczna, cała z białego marmuru. Król miał plan zbudować grobowiec również dla siebie, jego lustrzane odbicie, jednakże w czerni, po drugiej stronie rzeki. W związku z planami syn pozbawił go władzy i uwięził, bo kraj mógł przez to zbankrutować. Piękna historia.

A na koniec pokój Joli, albo kawałek korytarza, który oddzielono od reszty korytarza drzwiami.

Cztery łapy

Wszędzie pałętają się krowy, woły i kozy, które zostawiają za sobą placki/bobki. Jest również sporo bezdomnych psów, zwłaszcza widoczne są szczeniaki, kręcące się wciąż pod nogami.

Czasem krowa spadnie ze schodów i nie może już wstać. Wtedy ktoś przykrywa ją szmatami i przynosi jedzenie czy leki przeciwbulowe i czeka aż ta zdechnie.

Uroczym obrazkiem jest napotkanie wieczorem hindusa wtulonego we śnie w krowę.

Noce Varanasi

Wieczorem obserwujemy modły prowadzone przez przystojnych i młodych hindusów. Jest ogień, kwiaty, woda, oliwa synchronizacja ruchów. Można puścić wianek na wodę, ale to okazuje się kosztuje. Muzyka oparta na elemencie dzwonków. Dużo złota. Na schodach siedzi wielu turystów, ale jeszcze więcej hindusów. Ich kultura jest wyjątkowo bogata. Pomiędzy ludźmi chodzi mężczyzna z dzbanem, który czerpie wodę z Gangesu, następnie wlewa ludziom do buzi i kilka kropel na głowę.

Ktoś wciąż próbuje dać nam wianek do puszczenia, zaś młodzi mężczyźni namawiają do seksturyzmu.

Obok hotelu mieszkają krowy ze swoimi właścicielami. Mają one swój własny pokój i okienko, przez które co noc do nich zaglądamy.

Trafiamy do Międzynarodowego Instytutu Muzycznego na koncert lokalnych artystów, którzy walczą z gitarą i bębnami i każdy gra swoją własną melodię, jednak jakoś to się łączy w całość. Po koncercie zaczęły się pokazy tańców – kathak dance. Tańczył młody chłopak wyglądający z twarzy i ubioru jak dziewczynka. Robił to cudownie, dzwonił jednocześnie dzwoneczkami, wpadał w szybkie rytmy i kręcił się jak w wirze.

W małej sali zgromadzona jest grupa turystów, co pozwala zaobserwować, jak łatwo przejąć elementy tutejszej kultury. Powszechne są chust, charakterystyczne spodnie, lniane koszule, czasem zdecydowanie więcej/za dużo. Niektórzy sprawiają wrażenie, jakby się zatracili.

Gdy skończył się koncert i pokaz tańców (ok 22), życie w Varanasi było już uśpione, krowy spały po środku ulicy i jedynie małpy szalały w najlepsze.