W pociągu siedział facet, który gapił się na nas bite 5h i nic nie potrafiło go rozproszyć, nawet ja gapiąca się na niego. W jego nogach siedziała żona, której też to nie przeszkadzało.
Chcieliśmy zobaczyć Taj Mahal następnego dnia a bilety kupić tego. Okazało się, że nie można, za to z chęcią sprzedadzą nam na dziś. Było to mało sympatyczne, bo wieczorem spotkaliśmy parę, która wyjaśniła, że w związku ze świętem Taj Mahal był dostępny za darmo dla wszystkich i oni z tego skorzystali. Na pocieszenie dodali, że nie jest to kwestia dyskryminacji turystów, bo lokalnych, którzy się nie orientowali w temacie (było to święto muzułmańskie) również kasowali.
A Taj Mahal – przepiękny. Zbudowany w dowód miłości przez Shah Jahan dla zmarłej żony Mumtez Mahal w 1648 r. Król podobno z rozpaczy osiwiał przez noc. Budowla jest majestatyczna, cała z białego marmuru. Król miał plan zbudować grobowiec również dla siebie, jego lustrzane odbicie, jednakże w czerni, po drugiej stronie rzeki. W związku z planami syn pozbawił go władzy i uwięził, bo kraj mógł przez to zbankrutować. Piękna historia.
A na koniec pokój Joli, albo kawałek korytarza, który oddzielono od reszty korytarza drzwiami.